sobota, 23 listopada 2013

Genealogia - poszukiwania - Kelch

Od jakiegoś czasu, pewnie jak wiele osób na świecie interesuję się historią naszej rodziny. Nadal wielką zagadkę stanowi pochodzenie mojej prababci Pelagii Kelch ( rok urodzenia i śmierci nie jest nam znany), która zmarła jako młoda osoba osierocając swojego kilkuletniego syna Juliana ( ur. 1909). Chętnie nawiąże kontakt z osobami mieszkającymi w Polsce, które noszą to nazwisko.

Jakie jest Wasze zdanie o bioenergotrapeutach, wyciągach ziołowych i suplementach diety???

Pod koniec września zachorowała nasza suczka Kira. Zaczęła mieć problemy z chodzeniem. Kulała oszczędzając prawą tylną łapkę.. Początkowo bagatelizowaliśmy jest stan ale kiedy zaczęła kuleć tak, że chodzenie sprawiało jej duże problemy, udaliśmy się do weterynarza.Weterynarz po dokładnym obejrzeniu  psicy stwierdził, że to prawdopodobnie zmiany zwyrodnieniowe powodują ból, co nie jest niczym dziwnym w jej wieku (ponad 9 lat) i z jej wagą (całe 18 kg). Dał jej lekarstwo (o działaniu przeciwbólowym i przeciwzapalnym), które -miałam podawać jej do mordki raz dziennie- przez dziesięć dni. Po tym czasie kazał ponownie się pojawić. Po kilku dniach pieskowi się poprawiło. Chodziła prawie bez problemu. Jednak kiedy lekarstwo  się skończyło problemy powróciły. Lekarz zalecił kolejnych 5 dawek lekarstwa jednak zaznaczył, że jeśli to nie pomoże należy zastanowić się nad  zrobieniem zdjęcia by sprawdzić co się z łapką dzieje. Konieczność zrobienia zdjęcia przeraziła mnie, bo w przypadku psiaków wiąże się z koniecznością podania środka usypiającego. W przypadku starszych psiaków może to być niebezpieczne. Kolejne dawki leku nie pomogły. Kira chodziła coraz gorzej. Na kolejnej wizycie poprosiłam o zastrzyk przeciwbólowy i umówiłam się na zdjęcie. Następnego dnia po zastrzyku było super. Dlatego odwołałam termin na zrobienie zdjęcia i poprosiłam o zastrzyki. Dostała ich w sumie 5. Niestety w kilka dni po zakończeniu serii stan jej łapki zaczął się pogarszać. Wtedy przypomniało mi się, że nowy sąsiad z działki, kiedyś w rozmowie twierdził, że jest  bioenergoterapeutą i polecał się w przypadku problemów ze zdrowiem. Umówiliśmy się z nim na wizytę. Ten po obejrzeniu psa, stwierdził, że Kira ma mocno zapchane jelita i prawdopodobnie wytworzyły się jakieś toksyny, które spowodowały ból łapki. Przypomniało nam się, że krótko przed zachorowaniem Kira była odrobaczana. Powiedzieliśmy mu o tym, a on stwierdził, że prawdopodobnie po podaniu leku  Kira za mało piła i wszystko się zatrzymało w jelitach. Wymasował ją, a potem polecił wyciąg z lucerny (chlorofil).  Kazał wlać jej tego specyfiku do wody i tylko to podawać do picia. Trochę się obawialiśmy czy zechce to pić, ponieważ specyfik ten ma lekko miętowy zapach. Po kilkunastu godzinach od postawienia wody z dodatkiem Kira zdecydowała się na wzięcie łyka. Chyba jej zasmakowało, bo potem piła go już bez problemów. Jednak stan jej łapki nie poprawiał się. Zapisałam się w kolejkę do innego weterynarza, który cieszy się świetną opinią. Jenak termin wyznaczono dopiero na 5 grudnia. Dlatego postanowiliśmy iść na jeszcze jedną wizytę do sąsiada bioenergoterapeuty. Kira znowu została wymasowana. Kazał w dalszym ciągu podawać jej ten specyfik i uzbroić się w cierpliwość. Byliśmy u niego w sobotę, a w poniedziałek przeżyłam szok. Pies już na pierwszym porannym spacerze szedł na 4 , a nie jak wcześniej na 3 łapkach. W środę chciała biegać. A dziś ( po 2 tygodniach od podania tego specyfiku) chodzi już prawie normalnie. Jeszcze nie jest idealnie bo jak wstaje to ma problemy, ale już po chwili idzie już sprawnie. Ożywiła się, szczeka i mordka jej się wreszcie uśmiecha. A ja nie wiem co o tym myśleć?!?!
 Jeśli będzie wszystko w porządku to w środę odwołam zaplanowaną na 5 grudnia wizytę u weterynarza. Ten specyfik planuję jej podawać jeszcze przez 2 tygodnie, a potem będzie dostawała wodę i zobaczymy jak się wszystko potoczy.

 Na pierwszym planie suczka sąsiada Marysia


środa, 20 listopada 2013

Buciki na prezenty

W związku z tym, że na Waszych blogach pojawiają się coraz częściej różnego rodzaju świąteczne ozdoby postanowiłam i ja pokazać moje buciki na prezenty. Nie jest to co prawda rękodzieło, ponieważ do ich uszycia i zdobienia użyłam maszyny do szycia i haftowania. Jednak jest to mój pomysł i efekt mnie zadowala. Każdy z bucików jest inny zarówno pod względem kształtu, wielkości jak i wyszytego wzoru. Buciki wycinałam z  tak zwanych resztek tkaniny, która pozostała mi po uszyciu czapraków. Zdjęcia nie są dobrej jakości, ponieważ trudno mi było sfotografować tę intensywnie czerwoną tkaninę zarówno w świetle dziennym jak i sztucznym. Uważam również , że buciki na żywo prezentują się zdecydowanie lepiej.





niedziela, 17 listopada 2013

Serwetka "Parasolka"

Kształt tej serwetki,  nie jest typowym kształtem serwetkowym. Jednak  chyba za tę inność bardzo lubię moją "Parasolkę".
Kiedyś gdzieś na stronach internetowych widziałam właśnie parasolkę,  która robiona była na szydełku. Wyglądała uroczo. Może kiedyś zrobię podobną :-).
Jestem w trakcie przygotowywania różnych drobiazgów na kiermasze i jarmarki świąteczne, dlatego tak krótko. Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających mój profil!


środa, 13 listopada 2013

Kucyk Fandor

Fandor przybył do malutkiej stadninki jako trzeci. Były już tam Caroline - klacz przyjaciółki mojej znajomej ( nie miałam jej przyjemności poznać) i Caprice, o której już wcześniej pisałam. Z opowieści wiem, że Fandor był w młodości strasznie butnym kucykiem i jakimś cudem, po swoim przybyciu, za ofiarę obrał sobie Caprice, która nie potrafiła się przed nim bronić. Rozdawał jej razy i ścigał po całym polu. Jednym słowem utrudniał jej dotąd spokojne życie  Jednak pewnego pięknego dnia Fandor z oprawcy stał się ofiarą.Caroline nie mogąc pewnie znieść zachowania młodego, broniąc przyjaciółki, zapędziła Fandora w róg pola, odwróciła się do niego tyłem i kilkakrotnie zadała mu razy tylnymi kopytami. Brzmi brutalnie i pewnie tak było! Chyba nawet nikt z opiekunów nie zdążył zareagować. Po tym zdarzeniu moja znajoma myślała, że kucyka nie uda się już uratować. Stał w rogu ze spuszczoną głową i zwisającymi smętnie uszami. Nie miał siły, bał się być może, a może był tak obolały, że nie był w stanie się ruszyć. Być może została urażona kucykowa duma. Nie wiem jak długo to trwało, bo tę historię znam tylko z opowieści, ale po tym zdarzeniu Fandor już nigdy nie zaatakował innego konia. Natomiast Caroline i Caprice przyjęły go do swojego stadka i od tej pory -  jak w bajce - cała trójka (oraz inne konie które stopniowo wprowadzały się do stajni) żyła w przyjaźni.
 Z czasem Fandor już jako poważny kucyk stawał się opiekunem źrebaczków, które po przekroczeniu pewnego wieku odłączane były od matek. Bawił się z nimi. Uczył, że przyczepa do przewożenia koni to nie smok zjadający małe źrebaczki, a całkiem praktyczny i zupełnie niegroźny pojazd. Świetnie sprawdzał się i pewnie nadal będzie sprawdzał w roli opiekuna. Podobno jedna z klaczy, o której jeszcze pewnie napiszę jest źrebna. Fandor ma ponad 30 lat jest równolatkiem Caprice. Kucyki żyją długo, a Fandor jest w świetnej formie, dlatego myślę, że moi znajomi i dzieci, których uczy jazdy konnej będą miały długo przyjemność nacieszyć się jego obecnością.
Nie wiem czemu ale mnie osobiście Fandor kojarzy się z osiołkiem ze Shreka. Może  powoduje to jego charakterek, może miny które potrafi robić. Trudno mi to stwierdzić - jednak dla mnie on i mój ulubiony osiołek z bajki to jedno i to samo. Obydwu uwielbiam! Zobaczcie sami. Jak go nie lubić!?!?


 

Na dwóch ostatnich zdjęciach Fandor i Lorenz, który jest pierwszym wychowankiem Fandora i pierwszym synem Olli. Pisałam o nim przy okazji wspomnień o Olli. 

środa, 6 listopada 2013

A to niespodzianka!!!!

 Przez kilka dni nie buszowałam  "po blogach". W związku z tym, że dziś mam troszkę czasu, postanowiłam nadrobić zaległości. Zabrałam się za czytanie komentarzy......a tam...... niespodzianka. Otrzymałam wyróżnienie od pani Marii prowadzącej blog "Robótkowo" . Jej przepiękne robione na szydełku serwetki i koszyczki z papierowej wikliny można oglądać pod tym adresem  http://1babcia1.blogspot.com/ Zapraszam! Bardzo dziękuję Pani Mario!

A oto moje odpowiedzi na jej pytania:
1. Jakbyś miała ugotować potrawę z: ziemniaków, pomidorów, cebuli,
    pieczarek i zielonej pietruchy i żółty ser , jaja i mąkę  : opisz swój
    najlepszy przepis na szybkie danie
Tak na szybko to zrobiłabym omlet :-).
2. Jaka dziedzina sztuki najbardziej cię interesuje
Muzyka
3. Jaki jest twój styl ubierania się
To co mam pod ręką, czyli na luzie :-)
 
4. Jakich ciuchów nie może zabraknąć w Twojej szafie
Spodni i swetrów.
 
5. Pierwsza rzecz jaką robisz po wstaniu z łóżka?
Wstawiam wodę na kawę
 
6. Motto życiowe lub ulubiony cytat.
 Traktuj innych tak jak sama byś chciała być traktowana
7. Jesteś rannym ptaszkiem czy nocnym markiem?
Zdecydowanie rannym ptaszkiem
 
8. Co robisz, gdy spotyka Cię miła niespodzianka?
Strasznie się cieszę, nie mogę zasnąć.
9. Ostatnio przeczytana książka - proszę podać tytuł 
Okropnie mi wstyd ale ostatnio czytam tylko książki z których mogę poznać nowe techniki wykonywania biżuterii.

10. Kosmetyk bez którego nie mogę żyć to:
http://fiolety.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Twoja ulubiona pora roku?
2. Wolisz psa czy kota?
3. Jeśli były możliwe podróże w czasie do jakiego etapu w życiu byś powróciła?
4. Jesteś skowronkiem czy sową?
5. Twój ulubiony owoc
6. Wolisz kawę czy herbatę?
7. Twoja ulubiona pora dnia?
8. Gdybyś jeszcze raz mogła wybrać zawód czy byłby inny niż obecny?
9. Jakim środkiem transportu pojechałabyś w podróż dookoła świata?
10. Jaka była Twoja ulubiona bajka w dzieciństwie?